You are currently viewing GŁÓD… ALKOHOLOWY?

GŁÓD… ALKOHOLOWY?

Ważnym tematem podstawowego programu terapii uzależnień jest tak zwany głód alkoholowy – jeden z sześciu objawów uzależnienia, branych pod uwagę w diagnostyce alkoholizmu. Uczestnicy terapii otrzymują dziennik głodu alkoholowego – kartę, na której  wymienione są w tabeli  symptomy głodu (kilkanaście punktów) oraz polecenie wypełniania tej karty poprzez zaznaczanie, który z nich wystąpił danego dnia, o ile wystąpił. Systematyczne prowadzenie dziennika umożliwia uczestnikom terapii wgląd w to czy, i w jakim stopniu, dotyczy ich problem głodu alkoholowego; ćwiczy też umiejętność i wyrabia nawyk samoobserwacji. Na odwrocie karty zapisane są także sposoby radzenia sobie z głodem alkoholowym. Omówienie zapisu z danego dnia jest istotnym elementem tak zwanego „bilansu dnia”.

Przy szczegółowym omawianiu diagnostycznych kryteriów uzależnienia może pojawić się pewne zamieszanie, niepewność u uczestników terapii – odnośnie tego, czy to, co się dzieje z nimi, wokół nich (uzewnętrznienie emocji, uczuć, reakcje na zdarzenia i czynniki zewnętrzne) i w nich (uczucia, emocje, myśli, objawy somatyczne) można zakwalifikować do kategorii objawów głodu. Spowodowane jest to tym, że wśród głównych objawów, kryteriów uzależnienia zapisane są także objawy abstynencyjne (odstawienne), a przy szczegółowym omówieniu objawów głodu i odstawienia widocznym jest,  że są one niemal identyczne. Wiele razy zdarzyło się, że w czasie edukacyjnych zajęć grupowych, kiedy zapisywałem na tablicy objawy głodu, uczestnicy czuli się zdezorientowani, zagubieni – nie potrafili wskazać czy to, czego doświadczają w tym temacie to głód alkoholowy, czy objawy abstynencyjne. Wyrażali natomiast sprzeciw wobec tego, że terapeuci, niejako automatycznie, wszystko, co się z nimi dzieje wrzucali w przedział głodu alkoholowego, zalecając im samym również przyjęcie takiego samego, bezrefleksyjnego  podejścia, bez zadawania pytań, zgłaszania wątpliwości: „Dla własnego dobra lepiej to przyjąć i nie kombinować, nie szukać furtek, bo skończy się to piciem – byli już tutaj tacy mądrzy”. 

Irytuje to uczestników, jest protekcjonalne, nie sprzyja budowaniu właściwej relacji terapeutycznej, zniechęcając ich do zaangażowania się w terapię; bywa nawet, że decyduje o jej przerwaniu. A zatem z jednej strony – niejasność co do tego, czym jest głód alkoholowy, kiedy występuje i jakie są jego rzeczywiste objawy, a z drugiej strony presja, aby uczestnicy „odkrywali” u siebie objawy głodu i je odnotowywali. Tak powstają niewiele warte dzienniki głodu – zapisane konformistycznie, dla zadowolenia terapeuty i innych uczestników terapii i w rzeczywistości niesłużące nikomu, trenujące i utrwalające raczej bezmyślność i brak wglądu. Całkiem sensowne narzędzie, niewłaściwie używane, powoduje, że działanie jest nieefektywne, a bywa, że niszczące, demolujące.  I, co najważniejsze,  w tym, co pominięte, kryje się często to, co kluczowe.

W trakcie mojej praktyki w Wojewódzkim Ośrodku Terapii Uzależnień w Czarnym Borze, w czasie wieczornego bilansu i omawiania zapisków w dziennikach głodu, jeden z uczestników terapii zwrócił się do mnie z pytaniem: ” Panie Jarku, czy rzeczywiście wszystko, co się ze mną dzieje, z tej całej listy, to jest głód alkoholowy? Bo ja się z tym nie mogę zgodzić. Mam tego dosyć, nic tylko głód, głód i głód.” Był rzeczywiście wzburzony, mówił podniesionym głosem. W sukurs przyszedł mi inny uczestnik terapii, wspierany przez jeszcze dwie czy trzy osoby i zanim cokolwiek powiedziałem,  zwrócili się do pytającego tekstem: „Właśnie teraz masz głód – jesteś zdenerwowany, rzucasz się – może chcesz się nachlać?”. W pierwszej kolejności zadbałem o równowagę emocjonalną w grupie, a następnie zwróciłem się do pytającego: „Nie zdarzyło się dotychczas, aby uczestnik terapii zwrócił się do mnie z takim pytaniem. Nie zastanawiałem się nad tym i nie wiem, co odpowiedzieć. Dziękuję Ci za to pytanie – sam jestem ciekaw odpowiedzi; będę szukał. Nie wykluczam, że ją znajdę, zanim skończysz terapię.” Zacząłem szukać odpowiedzi. Oto, co wiem na ten temat dziś:

Objawy abstynencyjne występują do 14 dnia od zaprzestania picia alkoholu. Objawy głodu alkoholowego – po 1 4 dniach. Granica 14 dni jest przyjęta na podstawie badań związanych z czasem metabolizowania alkoholu oraz utrzymywania się alkoholu w organizmie. Czas ten jest kwestią indywidualną i jest zależny od ogólnej kondycji pijącego, ilości wypijanego alkoholu, długości okresu picia oraz metod badania (alkohol w wydychanym powietrzu – do kilku, kilkunastu godzin, w moczu – do kilkudziesięciu godzin, we włosach, podobnie jak w przypadku innych niż alkohol narkotyków – do kilku miesięcy. 14 dni to także czas detoxu w placówkach medycznych. Ciekawostką jest, że na detox przyjmowani są pacjenci, którzy w badaniu alkomatem „wydmuchują” zero promili. W praktyce proces detoksykacji  w oddziale trwa 10 do 11 dni, ponieważ organizm pacjenta jest wspierany elektrolitami, witaminami i środkami uspokajającymi, które zmniejszają siłę oddziaływania objawów abstynencyjnych. Inaczej rzecz się ma w przypadku tzw. detoxów domowych i krótkoterminowych detoxów w prywatnych ośrodkach detoksykacyjnych :  duża kasa, krótki czas – dużo kroplówek i leków. Podsumowując – granica 14 dni. Jeśli zatem nie pijesz od dwóch, trzech, dziesięciu, dwunastu dni i zaobserwujesz u siebie którykolwiek objaw z listy, nie zapisuj tego po stronie głodu, ale po stronie objawów odstawiennych.  Po 14 dniach od zaprzestania picia organizm zaczyna funkcjonować na bezalkoholowej fali. Jeśli upływie tego czasu zaobserwujesz u siebie znane Ci z okresu odstawienia alkoholu objawy, takie jak nadmierna potliwość, drętwienie kończyn, „ssanie” w żołądku, drżenie mięśni, wysuszone śluzówki (usta, nos), zaburzenia snu, huśtawkę nastrojów, lęki, dekoncentrację, zaniki pamięci i tak dalej, możesz to zapisać jako objaw głodu alkoholowego. Sensowne jest zatem wypełnianie dziennika głodu począwszy od 15 dnia od zaprzestania picia.

A teraz czas na odpowiedź na pytanie „Czy wszystko jest głodem alkoholowym?” Otóż nie. Nie wszystko. Uważam, że sprowadzenie funkcjonowania człowieka do pytania „Pić czy nie pić?” jest nadużyciem. Jeszcze raz pragnę podkreślić, że choć picie alkoholu samo w sobie jest problemem, w rzeczywistości jest reakcją na dużo większe problemy i podjęciem próby znieczulenia bólu, który te większe problemy niosą. Sensowne zatem byłoby utworzenie i używanie nie tyle dziennika głodu alkoholowego, ale dziennika głodu … miłości, której brak sygnalizujemy na różne sposoby. Jedni po trupach osiągając szczyty władzy, popularności w sztuce lub w sporcie,  najwyższe szczeble na drabinie finansowej, inni przez picie alkoholu, zasypywanie się prochami, demonstracje w postaci agresywnych  zachowań bądź autoagresji, w tym także podejmowanie prób samobójczych, a także przez bycie Kontrolerką/Kontrolerem.

 W celu odróżnienia  głodu od nie-głodu, użyjmy pewnego probierza – testu, składającego się z dwóch pytań. Pierwsze: czy potrafisz nazwać źródło tego, co dzieje się z Tobą, wokół Ciebie, w Tobie? Sięgnę do przykładu: jednym z objawów głodu  są zaburzenia snu. Je nie potrafię określić źródła mojej bezsenności lub nadmiernej senności, mogę zaznaczyć ten objaw w dzienniku głodu. Zanim jednak to zrobię, sprawdzam źródło.  Co może być źródłem? Przemęczenie pracą, złe wiadomości, hałas, chrapanie lub zachowanie partnera/partnerki czy domowników, przejedzenie, kawa, herbata, wielogodzinne wpatrywanie się w ekran smartfona czy laptopa, zajęcia wzbudzające dużo emocji, pełnia, menopauza – i tak dalej, i tak dalej. Co natomiast może być przyczyną nadmiernej senności? Przejedzenie, jedzenie dużych ilości słodyczy, insulinooporność, wyczerpanie emocjonalne , brak światła dziennego i tak dalej. Jeśli jestem w stanie określić źródło,  póki co nie zaznaczam tego objawu, ponieważ zlokalizowanie i nazwanie źródła to jeszcze nie wszystko. 

Stawiam drugie pytanie: czy moja reakcja w związku z odkryciem źródła jest adekwatna do tego odkrycia? Co z tym robię?  W przypadku takich objawów jak nadmierna potliwość czy kołatanie serca, sprawa jest prostsza. Pocę się nadmiernie – sprawdzam źródło  (może być to choroba, leki, zioła, niewłaściwe ubranie)  – reaguję adekwatnie (przebieram się, biorę prysznic, uznaję fakt, że leki na przeziębienie mogą mieć działanie napotne). Tak działa trzeźwy, myślący człowiek – nie ma w tym przypadku mowy o głodzie, gdyż realnie widzę sytuację i realnie widzę siebie w danej sytuacji. W przypadku zaburzeń snu jest to bardziej złożone.  Dokonanie korekt może wymagać dłuższego czasu, ale i tu mamy możliwość realnego oglądu zdarzenia i wyciągnięcia logicznych wniosków.  Jednym zdaniem: czy myślisz  logicznie, nie huśtając się na emocjach, czy potrafisz nazywać rzeczy po imieniu i czy przekładasz myśli i słowa na czyny? Oraz, czy Twoje działania nie naruszają przestrzeni fundamentalnych wartości – życia, zdrowia, wolności, godności – Twojej i innych?  

Dziennik głodu miłości pomaga odkryć tropy i klucze do źródła naszych rzeczywistych, najpoważniejszych życiowych problemów, niosące dojmujący ból, który na różne sposoby próbujemy znieczulić. Ogromną przeszkodą w tworzeniu takiego dziennika jest lęk przed rentgenem duszy, przez zobaczeniem realnego obrazu  siebie samej, siebie samego. Jesteśmy przecież uciekinierami przed samym sobą, nie lubimy siebie, nie uważamy siebie za wartość, dopuszczamy do demolowania przestrzeni wartości ( godność, wolność, zdrowie i życie) w naszym życiu i demolujemy tę przestrzeń w życiu innych. Budujemy fasady, jesteśmy przebierańcami. Odkłamanie się i porzucenie przebrania nie jest łatwe, ale finalnie oczyszczające, uwalniające, wprowadzające nas na drogę zmian. W  swojej wolności możesz wybrać niezapisywanie takiego dziennika. W swojej wolności możesz wszystko. Ale, „nie wszystko jest pożyteczne i budujące”.

Czy masz swój dziennik głodu? Czy potrafisz określić źródło swoich problemów? Czy postępujesz adekwatnie, w sam raz, do swoich odkryć?

Dodaj komentarz