You are currently viewing „Być sobą” – kilka słów o terapii. Halo, jesteś tam?

„Być sobą” – kilka słów o terapii. Halo, jesteś tam?

Wielu, a być może nawet większość ludzi, których spotkałem, i od których usłyszałem „chcę być sobą” albo „jestem sobą” to ci, których, w moim oglądzie w ogóle nie ma. Nie funkcjonują jako dojrzałe osobowości. To przebierańcy – uciekinierzy od samych siebie. Na tyle bezwartościowi w swojej własnej ocenie, że niezdolni do podmiotowego tworzenia rzeczy zewnętrznych – to rzeczy zewnętrzne tworzą ich. Poruszają się w „sztucznym raju”.  Wypity alkohol, wciągnięty proszek, zwycięstwo w wyścigu o stanowisko w pracy, operacje, siłownie, dom, „najpiękniejszy trawnik w dzielnicy”, partner, dzieci, zakupy, wycieczki, prestiżowe szkoły,  funkcje, role społeczne – to miejsca, przestrzenie ucieczki od samej/samego siebie.

Wymaga to nieustannej kontroli, pochłania ogromne zasoby energii, a przy tym wystarczy czasem jeden dzień, jedna chwila, aby mit „jestem sobą”, zbudowany na rzeczach zewnętrznych, runął. Wyruszyłaś/wyruszyłeś w „dziki bieg”, a pewnego dnia na Twojej drodze staje ktoś piękniejszy, silniejszy, bogatszy. Czujesz się przegrana/przegrany. Porażka boli. Ból staje się nie do zniesienia. Szukasz czegoś na znieczulenie. Wcześniej wspomniane miejsca ucieczki to także lekarstwo na Twój ból. Zażywanie jakiegokolwiek lekarstwa zakłada wystąpienie skutków ubocznych. Uzależnienia od substancji psychoaktywnych czy zachowań destrukcyjnych to w moim oglądzie skutki uboczne zażywania „lekarstwa”.

Co takiego sprawia, że uciekasz od samej/od samego siebie, że siebie nie lubisz? Za co? Od kiedy? Co tak bardzo Cię boli, że zdecydowałaś się/zdecydowałeś się na kłamstwa o sobie, kłamstwa we własnej sprawie? 

Terapia to droga do samej/samego siebie. To odkłamanie, rezygnacja z przebierania się. Co to jednak znaczy być sobą?  

Terapia jest dla odważnych. To „rentgen duszy”, nazwanie rzeczy po imieniu po to, by się z tym, co nazwiemy, zmierzyć. Odwaga wymagana jest zarówno od terapeuty, jak i uczestnika terapii. W innym przypadku to „ustawka”. Terapeuta pozornie tylko wspiera uczestnika terapii, a uczestniczka/uczestnik na użytek własny oraz swojego otoczenia kreuje fałszywy obraz „zajęłam się/zająłem się moimi problemami”.  Tak powstaje swego rodzaju pętla – punktem wyjścia i punktem domknięcia jest kłamstwo we własnej sprawie. 

Halo, jesteś tam?

Ten post ma 2 komentarzy

  1. Dariusz

    Dobry wieczóŕ…pytanko…prowadzicie prelekcje w szkołach?… pozdrawiam:)

    1. Dzień dobry, tak. Zajmuję się profilaktyką uzależnień od roku 2003. Pozdrawiam 🙂

Dodaj komentarz