You are currently viewing Jak wygląda system terapii uzależnień w Polsce?

Jak wygląda system terapii uzależnień w Polsce?

System terapii uzależnień w Polsce działa w trzech strefach:

  • Publicznej: ośrodki i gabinety związane z publiczną służbą zdrowia, finansowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia, zlokalizowane w większości w strukturze szpitali psychiatrycznych, choć stanowiące  oddziały odrębne, niepsychiatryczne.
  • Niepublicznej: ośrodki i gabinety prywatne realizujące powszechnie przyjęty system terapii

Jedne i drugie realizują ten sam od kilkudziesięciu lat, zaimportowany ze Stanów Zjednoczonych program, znany jako Model Minnesota. Jedną z pierwszych osób, które zajęły się tworzeniem przestrzeni radzenia sobie z problemem uzależnienia w Polsce był dr med. Bogdan Woronowicz, który wraz z grupą niepijących Alkoholików, korzystając z ich osobistych doświadczeń, zbudował pomost pomiędzy jedyną wówczas dostępną w kraju terapią awersyjną, a obecnie powszechnym modelem terapii. W latach 70-tych i 80-tych w Polsce zwana była wyłącznie terapia awersyjna, prowadzona w ośrodku lub oddziale psychiatrycznym – na którą składała się izolacja, praca na rzecz ośrodka oraz podawanie leków awersyjnych, lub terapia w trybie ambulatoryjnym, ograniczona do podawania leków. Woronowicz nawiązał również kontakty z działaczami że Stanów Zjednoczonych.    Bliższe, oparte na osobistym doświadczeniu informacje na temat tego programu przywiózł do Polski, po pobycie w Stanach, profesor Wiktor Osiatyński, zdiagnozowany tam alkoholik i uczestnik tamtejszej terapii. Napisał on m.in. książki „Alkoholizm – grzech czy choroba?” (1997), „Rehab” (2003) i „Litacja” (2012), stając się niepisanym guru terapii uzależnień. W 1989 roku zaangażowani w proces adaptacji amerykańskiego modelu terapii ludzie, utworzyli przy finansowym wsparciu Fundacji Batorego Komisję Edukacji w Dziedzinie Alkoholizmu i Innych Uzależnień. W ramach jej prac rozpoczęto wydawanie biuletynu „Arka”, który stał się wspólną przestrzenią działalności Woronowicza i Osiatyńskiego. Na bazie Programu Minessota, grupa polskich psychologów, m.in. absolwentów KUL, oraz psychologów związanych z innymi ośrodkami akademickimi, stworzyła zręby obecnie obowiązującego systemu. Powstawała literatura fachowa, będąca tłumaczeniem artykułów i książek dostępnych na świecie, wyłoniły się tuzy krajowej terapii uzależnień – wcześniej wspomniany dr Bogdan Woronowicz oraz Jerzy Melibruda wraz z małżonką Zofią Sobolewską-Melibruda, autorzy książki „Integracyjna Psychoterapia Uzależnień”, będącej podstawowym podręcznikiem w edukacji terapeutów w Polsce. W 1993 powstał system certyfikacji pracowników systemu oraz  rządowa agencja PARPA (Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych), która otrzymała monopol na obsadzanie stanowisk Pełnomocników d/s Uzależnień działających w urzędach miejskich i gminnych. Agencja ma uprawnienia do akredytacji szkół terapii uzależnień, rekomendacji programów profilaktyki uzależnień dla młodzieży, organizacji różnego rodzaju szkoleń i kampanii społecznych w zakresie profilaktyki uzależnień i zasilana jest z kasy rządowej, podobnie jak wspierany przez nią, zależny od polityki i polityków system terapii. Jest to typowy przykład ewolucji spontanicznego, pełnego zapału i dobrych intencji, mogącego pochwalić się dużą skutecznością ruchu w kierunku zinstytucjonalizowania, tworzenia sztywnej hierarchii, dogmatyzacji i w efekcie powstania systemowego monopolu i idącej za tym alienacji.  Monopol ten, z którego profitują określone grupy zawodowe, jest obecnie skutecznym hamulcem jakichkolwiek prób odpowiedzialnego wglądu w kwestię terapii uzależnień – jej skuteczności, aktualności oraz sensu stosowanych metod. Takie  umocowanie przyczynia się do dogmatycznego traktowania systemu, zabija indywidualność  terapeutów, zamieniając ich w bezrefleksyjnych wykonawców procedur oraz sprawia, że niezwykle trudno jest przebić się z głosem krytycznym lub innowacyjnym. Tworzy to również relację opartą na pewnym szantażu – terapeuci stoją bowiem przed wyborem – albo być w systemie i zarabiać, albo szukać innych, skuteczniejszych podejść i stracić finansowanie systemowe. Stają się tym samym ofiarami „fałszywej alternatywy”: system albo nic. W takich warunkach, podejmowanie prób reformowania zasiedziałego systemu nie ma sensu. Moim zdaniem właściwą drogą, z punktu widzenia etyki zawodowej i, bardziej ogólnie, moralności, jest opuszczenie tego systemu, mając na uwadze także dobro ludzi zmagających się z uzależnieniem i pragnących z niego wyjść.

Czy prywatne ośrodki i gabinety to alternatywa?

Odważniejsi z terapeutów podjęli decyzję o otworzeniu placówek prywatnych – ośrodków i gabinetów. Problem w tym, że w tych, wydawałoby się, niezależnych placówkach jest realizowany dokładnie ten sam, wspomniany wyżej program terapii uzależnień. Czy jest jakaś różnica? Owszem – za leczenie uczestników terapii uzależnień w ośrodkach państwowych płaci całe społeczeństwo, zaś koszty pobytu w ośrodku prywatnym pokrywa osoba uzależniona, a częściej jej bliscy. Za te niemałe pieniądze – średnio kilkanaście tysięcy złotych za realizację programu wstępnego terapii, ośrodek prywatny oferuje lepsze warunki bytowe – pokoje jedno- i dwuosobowe – w przeważającej większości są to wolnostojące wille z ogrodami, oraz wachlarz zajęć dodatkowych – medytacja, joga, gra na instrumentach itd.  Obecnie dostrzec można zalew ofert pracy w ośrodkach prywatnych, publikowanych na zawodowych forach terapeutycznych, znamienne jednak jest to, że wszystkie te oferty zawierają frazę ” zatrudnię certyfikowanego specjalistę terapii uzależnień”. Certyfikaty, które wydaje rządowa agencja, są potwierdzeniem, że dany terapeuta został wyedukowany, przeegzaminowany i włączony do ścisłej realizacji agendy obowiązującej systemowej terapii i, szerzej, dominującej we współczesnym świecie agendy biznesowo-politycznej.

Terapeuci obydwu tych opcji – państwowej i prywatnej, kierują uwagę pacjentów na konieczność ich przynależności i udziału w ruchu AA (Anonimowych Alkoholików) oraz pracę, jak mawiają, „na programie” 12 Kroków. Zachęty do tego, ale również wiedza na temat wybranych punktów programu 12 Kroków jest elementem tej systemowej terapii. Można usłyszeć, że program terapii i ruch AA to dwa równoważne filary budowania właściwej drogi dla osoby uzależnionej. W praktyce środowisko terapeutów i środowisko ruchu AA są zantagonizowane. Poza oficjalnymi komunikatami i ustaleniami częściej robią sobie nawzajem antyreklamę niż udzielają poparcia. Ruchem AA zajmę w się w odrębnym wpisie, tu jednak zaznaczę, że, podobnie jak system terapii, uległ on mechanizmom przejścia od spontanicznego ruchu do zdogmatyzowanej, hierarchicznej struktury.

  • Alternatywnej: alternatywne ośrodki terapii nierealizujące powszechnie przyjętego systemu terapii

Alternatywę do tego systemu stanowią ośrodki i gabinety, które zdecydowanie, całkowicie odrzucają obowiązujący oficjalnie model terapii,  częstokroć jednak nie poddawszy go głębokiemu krytycznemu oglądowi. Może to również okazać się intelektualną pułapką fałszywej alternatywy, zarówno bowiem Program Minnesota, jak i działania ruchu AA zawierają wiele wartych zachowania i wartościowych elementów. Te autorskie pomysły nie zawsze oparte są na solidnych racjonalnych podstawach i gruntownej analizie, wykorzystując potrzebę wyjścia z problemu odczuwaną przez osoby uzależnione, którym systemowa terapia nie tylko nie przyniosła uwolnienia od problemu, ale nawet nie zainspirowała do wyruszenia w zmianę. 

A co ze skutecznością terapii?

Warto podkreślić, że skuteczność systemowej terapii, za której miarę przyjęto zaprzestanie picia alkoholu i przyjmowania narkotyków przez osobę uzależnioną, jest porównywalna ze skutecznością sytuacji, w której osoba uzależniona, opierając się na swoim postanowieniu „nie będę piła / nie będę pił”, „nie będę brała / brał”, zaprzestaje przyjmować substancje psychoaktywne. Podobnie skuteczna okazuje się być sytuacja, w której osoba uzależniona, w modlitwie do Boga prosi o uzdrowienie. Jeśli chodzi o powrót do picia i zażywania innych narkotyków, najczęściej wracają do nałogu osoby zterapeutyzowani w terapii systemowej – wbrew oficjalnej narracji systemu terapii.

Czy jest inna droga?

Proponowana przeze mnie ścieżka terapeutyczna nie odrzuca całkowicie powszechnie przyjętej drogi terapeutycznej, która zawiera bezspornie wiele wartościowych elementów; jej każdy element został jednak poddany poważnemu oglądowi i krytyce. Przykładowo – zastosowane w diagnostyce tak zwane „osiowe objawy uzależnienia” oraz jeden z głównych tematów terapii – „głód” i tak zwane „nawroty”.  Doszedłem do wniosku, że system terapii oparty jest na fundamencie, który zawiera fałszywe założenia oraz przekłamane definicje, co skutkuje w konsekwencji brakami logicznej struktury, która jawi się jako problem dla wielu uczestników.  Niestety, postrzegam ten system terapii, wraz z jego zafałszowanymi definicjami jako jeden z trybów machiny biznesowo-politycznej: przemysł spirytusowy, dystrybucja alkoholu, rozpijanie społeczeństw, którego celem jest ułatwienie władzom zarządzania nietrzeźwymi ludźmi. 

Uważam, że trzeźwość to nie „Pić czy nie pić?”, „Brać czy nie brać?”, ale, w swej istocie, jasność myślenia.  Na tej podstawie mam śmiałość stwierdzić, że picie alkoholu czy przyjmowanie innych niż alkohol narkotyków nie jest największym problemem osoby uzależnionej od substancji psychoaktywnych. Przeciwnie – nadmierna koncentracja na piciu czy braniu jako głównym problemie    (a tak działa terapia systemowa, koncentrując uwagę uczestnika na substancji jako głównym problemie) zabiera osobie uzależnionej możliwość prawdziwego wyzwolenia. W miejsce odkrycia prawdy o człowieku, dotarcia do jego prawdziwego obrazu, tworzona jest tak zwana „tożsamość alkoholiczki / alkoholika”.  Oznaką tego, jak głęboko i niszcząco zakorzenia się ona później w człowieku jest wypowiedź, którą można usłyszeć na spotkaniach grup terapeutycznych i na mityngach AA, kiedy za każdym razem, gdy uczestnicy mają zabrać głos, mówią „Ania – alkoholiczka, seksoholiczka”, czy „Andrzej – alkoholik, hazardzista”. 

tego właśnie względu, z nieukrywaną radością przeczytałem na przestrzeni ostatnich dwóch lat artykuły z Austrii dotyczące powstania pewnego intelektualnego fermentu w kwestii podejścia do terapii uzależnień, który rodził się w czasie, kiedy WHO podjęło prace nad ustaleniem i wdrożeniem znowelizowanego indeksu chorób, w tym problemów z obszaru uzależnień (ICD i DSM). Warto nadmienić, iż WHO, traktowane przez wielu jako niepodważalny autorytet, jest w rzeczywistości agencją będącą globalnym narzędziem machiny biznesowo-politycznej. Tymczasem, w odpowiedzi na zdogmatyzowane definicje i podejścia, zaczyna wybrzmiewać zachęta do łamania do tej pory przyjętego standardu i dobierania metod terapeutycznych i środków – przy zachowaniu fundamentu – do konkretnej osoby.  Pragnę jednak jeszcze raz podkreślić, że  odkryłem niezwykle istotne wady, kluczowe luki owego fundamentu. 

Niestety, obecnie trwająca w Polsce, ożywiona dyskusja na temat zmian certyfikatów PARPA (która zmieniła logo i nazwę na KCPU – Krajowe Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom) oraz uznania zawodu terapeuty za zawód medyczny, od czego zależy finansowanie systemu z NFZ, nie dotyka w żaden sposób meritum – dobra pacjentów, skuteczności terapii oraz potrzeby udoskonalania i korygowania stosowanych do tej pory metod.        

Dodaj komentarz