Zdarza się, że mam do czynienia z sytuacją, w której ktoś z kręgu tak zwanych bliskich osoby uzależnionej ogłasza werdykt: „To ona/on jest problemem. To ona/on ma problem.” Jest to sposób na zdjęcie z siebie odpowiedzialności za sytuację relacyjną, rodzinną, domową. Wskazujący „winną/winnego” wchodzi w rolę tego „zatroskanego, opiekuńczego, ratującego.” Tymczasem możliwa jest sytuacja, w której to właśnie wyżej wymieniona „ratowniczka/ratownik” okazują się być w dużej mierze odpowiedzialni za burzenie, demolowanie właściwych relacji, stosując wobec partnerki/partnera przemoc, naruszając granice partnerki/partnera. Osoby poddane takim działaniom wchodzą w rolę ofiary, odczuwają dyskomfort, ból psychiczny i desperacko szukają środka na znieczulenie. Do wyboru jest cały wachlarz możliwości: alkohol i inne narkotyki lub destrukcyjne zachowania.
Stąd, za celowe uważam, aby na wstępie procesu terapeutycznego wnikliwie zbadać relacje osoby uzależnionej z ludźmi z ich najbliższego otoczenia – dom, praca, szkoła, kręgi towarzyskie. W celu stworzenia obiektywnego obrazu potrzebny jest udział zarówno osoby uzależnionej jak i osób jej/jego otoczenia. Może być konieczna konfrontacja stanowisk w obecności terapeuty, ponieważ równie często osoba uzależniona manipuluje otoczeniem i podejmuje próbę manipulowania terapeutą w celu stworzenia lepszego, fałszywego obrazu sytuacji i samej/samego siebie. Podkreślam przy tym, że w moim narzeczu zamieniłem pojęcie „wina” na „odpowiedzialność.” Takie podejście pozwala autentycznie zaprosić zainteresowanych do wyruszenia w konstruktywną zmianę.