You are currently viewing Czy jesteś Kontrolerką/Kontrolerem? Czym jest i czemu służy kontrola?

Czy jesteś Kontrolerką/Kontrolerem? Czym jest i czemu służy kontrola?

We wcześniejszych wpisach użyłem określenia „dziki bieg”. Jest to uzależniona osobowość w działaniu. Życie będące „dzikim biegiem” to życie budowane wokół przenikającego wszystko przekonania, że rzeczy zewnętrzne tworzą wartość człowieka. Wyróżniam tu cztery elementy stanowiące rzekomo o naszej wartości: majętność, status społeczny, sukces i opinia innych na nasz temat. 

Moim zdaniem dla tak fałszywie pojmowanej wartości i dobrostanu, dla człowieka o uzależnionej osobowości największe znaczenie ma czwarty element, czyli opinia innych na jej/jego temat. Z budowaniem  tej opinii  związana jest kontrola, zjawisko, które omówię w niniejszym wpisie. Ty natomiast będziesz mogła/będziesz mógł zorientować się, czy i jak ważne jest odpowiedzenie sobie na pytanie czy jesteś Kontrolerką/Kontrolerem i jak bardzo destrukcyjny wpływ na życie wywiera kontrolowanie. Możesz przyjrzeć się sprawie.

Kontrola to narzędzie używane w celu potwierdzenia przez innych i przez samą/samego siebie swojej wartości. Ma dwa odcienie: władza i podległość. W pierwszym przypadku „władca”, czyli silny, niezbędny, stanowiący oparcie, niezastąpiony; w drugim  – „dobry sługa” – posłuszny, zawsze mający czas i siłę, uczynny, troskliwy, bezkrytyczny, przytakujący.  W obu tych przypadkach celem jest bycie widoczną/widocznym, zasługującą/zasługującym na szacunek, na miły, odpowiedni rewanż, bycie kochaną/kochanym. Kontroler nie wierzy, że istnieje miłość bez tak rozumianej kontroli. Miłość trzeba kupić, do miłości trzeba zmusić, na miłość trzeba zasłużyć. Kontrola w praktyce życia codziennego ujawnia się także w wyborze nierównoważnego partnera nie tylko w relacji osobistej, ale także w zawodowej. Wybieram „większego”, aby dodawał mi wartości, podwyższał mój status, żeby mówiono o mnie i widziano mnie jako lepszą/lepszego, niż jestem w rzeczywistości. Z tych samych powodów wybieramy „mniejszego” – aby móc świecić blaskiem dobra, miłosierdzia, uczynności i budować spiżowy pomnik opinii innych i siebie samego na swój temat. Kontrolerzy żyją często powyżej bądź poniżej rzeczywistego, możliwego poziomu życia. Również te wybory są zawieszone na opinii innych i własnej na swój temat.

Kontroler to przebieraniec, kłamie w swojej sprawie, kłamie na swój temat. Zyski? Istnieją. Są jednak są pozorne, a ich cena wysoka – nieautentyczne relacje z sobą i z innymi, a w zasadzie całkowity brak rzeczywistych relacji. Jeśli jesteś Kontrolerką/Kontrolerem, po prostu Ciebie nie ma. Spotkałaś/spotkałeś się z pojęciem „ból istnienia”? Nieistnienie boli bardziej, a ból, jak wspominałem w jednym z wcześniejszych wpisów, niezmiennie skutkuje poszukiwaniem czegoś na znieczulenie… Doświadczyłaś/doświadczyłeś takiego bólu? Znalazłaś/znalazłeś coś na znieczulenie? 

Powracając do odcieni kontroli, Kontroler władczy buduje świat i „rzeźbi” ludzi według swojej, jedynie słusznej koncepcji. Nie znosi sprzeciwu. Radzi, co i jak ktoś powinien zjeść, obejrzeć, przeczytać, co studiować, gdzie pracować, z kim się spotykać, z kim się wiązać, dokąd jeździć, jakie pasje rozwijać i tak dalej. Bez przyzwolenia na czyjąś odmienność, niezależność. Kontrolerowi brakuje obiektywizmu, sensownych argumentów, dystansu – po prostu wie lepiej i jest przekonany, że zawsze działa dla „dobra”, „bezpieczeństwa” i „szczęścia” tych, którym radzi.

Czy oznacza to, że nie możemy udzielać rad i przekazywać innym sprawdzonych przez nas samych i wyczytanych metod, receptur i przepisów? Absolutnie nie. Nie jest natomiast rzeczą dobrą, jeśli nasze działania są działaniami „handlowymi”. Coś za coś, handel w relacjach jest destrukcyjny i niestety często obecny. Zawiera się w systemie nagrody i kary – znanym z relacji rodzic-dziecko, partnerka-partner, żona-mąż, przełożony-podwładny itd. „Udzielam ci rady i oczekuję, że z niej skorzystasz”.  Bywa, że ludzie zabierają w swoją drogę to i owo z całej listy rad i uwag Kontrolera. Zazwyczaj zostają jednak przy swoim, a to dla Kontrolera jest nie do przyjęcia, wywołując w niej/nim zapaść emocjonalną – głęboki smutek, gniew, złość, agresję wobec tych, którzy odrzucają jej/jego rady. 

Drugi odcień kontroli to przyjmowanie przez nas postawy uległości, podporządkowania się komuś. Potwierdzanie (w wewnętrznej niezgodzie, pomimo odmiennego oglądu danej sprawy czy zdarzenia) czyjegoś opinii, werdyktu, osądu, oceny. W jakiej sprawie to robimy? Czemu gwałcimy siebie?  Działamy tak w celu stania się widocznymi, zauważonymi, ważnymi dla niej czy dla niego, czyli dla tych, na których aprobacie, pochwałach, szacunku, miłości nam zależy. Ponownie znajdujemy się w strefie handlu. Taka postawa generuje obiektywnie złe rzeczy. Z pewnością nie tworzy właściwej relacji, ponieważ tak budowana relacja nie jest równoważna (jest w niej ktoś większy i ktoś mniejszy) i jest oparta na fałszu. Poddany Kontroler ostatecznie nie uzyskuje tego, o co tak ogromnym osobistym wysiłkiem i kosztem zabiega. Podobnie jak w przypadku Kontrolera władczego z odcienia pierwszego, uznaje siebie za przegranego, pozostaje nadal niekochany, niewidoczny, w swoim mniemaniu bezwartościowy. A przecież tak się starał i tyle czasu oraz energii poświęcił… W dodatku, jeśli Kontroler zabiegał o uwagę i miłość kogoś, kto jest przemocowcem, to swoim postępowaniem (nietrzymaniem granic, brakiem asertywności) wzmacnia przemocowca i tworzy przestrzeń do dalszych przemocowych zachowań.

Czy to znaczy, że mamy nie pomagać innym, nie zaspakajać ich potrzeb, poświęcając nasz czas, środki i talenty? Absolutnie nie, dzielenie się z drugim człowiekiem jest jedną z naszych głęboko zapisanych potrzeb, buduje więzi, relacje, buduje nas samych, jest jednym z istotnych elementów człowieczeństwa. Ale, żeby dać, trzeba mieć. Żeby być dla kogoś, trzeba być. Człowiek, który jest wartością, chroniąc swoją przestrzeń stawia granice, a w jego słowniku jest zarówno tak, jak i nie, jest czas na pracę i odpoczynek,  jest miejsce na „proszę, weź” i miejsce na „daj mi, proszę”, jest miejsce na bycie wśród ludzi i bycie w cudownej pojedynczości.

Kontroler zarówno w odcieniu władczym jak i w odcieniu usłużnym jest handlarzem. Sprzedaje i kupuje, ale to, co pragnie kupić – miłość, przyjaźń, szacunek, nie jest na sprzedaż. W efekcie Kontrolerzy niechybnie lądują w strefie poza miłością – pozbawieni szacunku, godności, zdrowia… Nie żyją. 

Dodaj komentarz