You are currently viewing Na gorąco o terapii grupowej

Na gorąco o terapii grupowej

Wczoraj po zajęciach grupowych, działając jako gość, na obcym terenie, poczułem, jak w sali, między Uczestnikami pojawił się mocny nurt, powietrze, ulga.
 
Co i dlaczego miało tam miejsce? Otóż w mojej praktyce terapeutycznej nie traktuję uczestników terapii jak idiotów, a to, jak wskazują setki (ba, tysiące) moich rozmów z uczestnikami tej czy innej terapii, odwiedzających ośrodki i gabinety psycholożek/psychologów jest … niezwykłe. Jestem głęboko przekonany, że każda i każdy z nas posiada potencjał intelektualny, duchowy, aby w pełni uczestniczyć w dialogu. Najczęściej bywa, że ów potencjał jest zakopany pod stosem wtłaczanych nam do głowy, wewnętrznie sprzecznych, nielogicznych doktryn, przepisów na życie, programów szkoleniowych. Odkopujemy go jednak, i wówczas tworzy się bezpieczną przestrzeń, w której możliwy jest namysł, rentgen duszy i dostrzeżenie, w jakiej kondycji psychicznej i duchowej jesteśmy. Tylko w takim podejściu możliwe jest budowanie relacji równoważnej między uczestnikami spotkania, a taka relacja buduje wyżej wspomnianą bezpieczną przestrzeń.
 
Często niestety, jak przekazują Uczestnicy grup wsparcia, „nawrotów”, mityngów i innych spotkań w ramach terapeutycznej edukacji, stykają się ze znanym sobie już z domu, że szkoły czy z miejsca pracy schematem jakim jest podejście wyższościowe, łamiące godność, blokujące myślenie i możliwość werbalnego wyrażania swoich myśli. Schematyczne spotkania grupowe, rundki bez możliwości zadawania pytań i swobodnej wypowiedzi…
 
Wejście w strukturę takiej władzy jest jaskrawym dowodem na to, że Prowadząca/Prowadzący mają niesprecyzowane poglądy, nie są pewni tego, co przekazują, mają lęk przed obnażeniem (zdemaskowaniem), że czegoś nie wiedzą (nie potrafią). Zamykając się na głos innych ludzi, odbierają sobie i drugiemu człowiekowi możliwość rozwoju. Jedynie dojrzały człowiek, może szczerze podziękować za celne pytanie lub ocenę, które obnażą jakąś lukę w przekazywanych treściach czy w jej/jego zachowaniu.
Pojawia się zatem pytanie, dlaczego niedojrzali ludzie podejmują próby autorytarnego prowadzenia innych ludzi i jakie są tego konsekwencje ?
W rzeczywistości bywa, że uczestnicy terapii wyprzedzają swoich terapeutów, a bywa, że na starcie są z przodu w kwestii doświadczenia i namysłu nad sprawami najistotniejszymi dla naszego życia.

Zaznaczam, że nie jestem zwolennikiem chaosu i zajęć, które nie mają sensownego planu i obiektywnie właściwego trybu jego realizacji. Jestem zwolennikiem spotkania, w którym podstawą jest myślenie i realizacja sensownych założeń dotyczących właściwej komunikacji.
 
Zważywszy, że uczestnicy terapii to osoby w kryzysie i szczególnie łatwo jest manipulować nimi i osadzić w niewłaściwym, przemocowym schemacie interakcji, ruszony w tym wpisie problem jest sprawą dużej wagi.

Jak to wygląda / wyglądało w Twojej grupie? Czy miałaś/ miałeś prawo zadawać pytania? Czy mieliście swobodę wypowiedzi? Jak reagował Wasz terapeuta? Jaki jest Twój stosunek do tych ludzi? Respekt, dystans władzy? Czy Twoja relacja z terapeutą jest rzeczywiście równoważna czy przemocowa?

Uznałem, że to czas, żeby te sprawy wyjąć i przedyskutować. Wielu uczestników terapii ma problem z przemocowymi relacjami, niewłaściwą komunikacją w domu, ze strony ojca, matki, męża, żony, dzieci, po czym trafiają do terapii, w której spotykają się z tym samym schematem. Jaką rzeczywistą korzyść mogą mieć z udziału w tego rodzaju terapii? 
 

Dodaj komentarz