You are currently viewing Jak wyjść z pętli kontroli?

Jak wyjść z pętli kontroli?

 

 

Kontrola jest zjawiskiem związanym z życiem nie wśród ludzi i z ludźmi, ale ze swoimi wyobrażeniami na ich oraz na swój temat. Poukładany w ten sposób świat wydaje się z pozoru bezpieczny i mamy nad nim – jako jego konstruktorzy – kontrolę, posiadając na jego temat najobszerniejszą i najgłębszą wiedzę.

Mamy „naszą hierarchię wartości”, mamy „nasze wzorce postaw i ról”. Oczywistym zatem jest, że matka i ojciec powinni to i to, dziecko to i owo, kolega i koleżanka, a także szef jeszcze coś – i tak dalej. Powinni, muszą, zawsze, nigdy… Piszemy scenariusze spotkań, zdarzeń, rozmów. Rodzice, co oczywiste, pochylą się nad naszymi problemami, z troską zapytają o nasze życie, wyprzedzą naszą prośbę o pomoc. Moja partnerka wie, że jestem zmęczony i na pewno dziś nie zrobię żadnej domowej naprawy, ale chętnie napiję się dobrze schłodzonego piwa, które ona mi poda. On natomiast zaraz po przyjściu z pracy przebierze się w dresik i wyjdziemy pobiegać po parku – z pewnością czyta w moich myślach i wie, że mam ochotę na wieczorny wypad do miasta i namiętny seks. Dzieci natomiast wiedzą, że ma być porządek w pokoju, odrobione lekcje i „cisza na morzu”, a gry komputerowe tylko w nagrodę, za wypełnienie dziecięcych obowiązków. Nauczyciel zawsze udzieli mądrej odpowiedzi, lider czy szef zawsze wie, co i jak należy zrobić. Moje talenty są widoczne i na pewno zostaną docenione. Moja miłość, moje poświęcenie będzie nagrodzone wzajemnością.

Istnieje też kontrmodel. W skonstruowanym przez Kontrolera świecie nie ma co liczyć na troskę i radę rodziców – nawet, jeśli wysłuchają, to i tak nie zrozumieją – co oni wiedzą o współczesnym, (moim) świecie? Szef to ignorant, nie docenia mnie, a przecież beze mnie ta firma całkiem by się rozpadła. Moja partnerka, partner jacyś tacy nierozumni, ślamazarni, niedomyślni, a jeśli jakimś cudem utrafią w moje potrzeby, nie zrobią niczego tak, jak trzeba. Dzieci jak palcem nie pokażę, nie zrobię za nie wszystkiego, zginą i przepadną – po kim to mają, na pewno nie po mnie. Niosę na swoich barkach cały ten niewdzięczny kram.

Kontrola przejawia się na dwa sposoby – władczy i usłużny. Kontroler we władczym odcieniu to autor doskonałego projektu konstrukcji świata i wszelkich zamieszkujących go istot, jednym słowem Bóg. Kontroler w odcieniu usłużnym, to Nikt, odmawiający sobie prawa do wyrażania niezależnej opinii i własnego zdania.  Badając zagadnienie stwierdziłem, że oba typy kontroli dotyczą  jednej i tej samej osoby. Kontroler raz jest władczy, raz usłużny. Od czego to zależy? Od miejsca Kontrolera w relacji, Kontroler tworzy bowiem hierarchie władzy i wchodzi w relacje nierównoważne, w których jedna ze stron jest silniejsza, a druga słabsza. Przykład z życia: On, zwymyślał i pobił żonę, a w trakcie interwencji policji zachowuje się przymilnie i uprzejmie, próbując zjednać sobie sympatię policjantów. Ona, w toksyczny sposób gasząca i poniżająca swojego partnera, jest równocześnie zupełnie pozbawioną asertywności asystentką swojego szefa. Menadżer działu sprzedaży odnoszący się z pogardą do swoich podwładnych stoi na baczność przed dyrektorem firmy.  Ojciec i matka upokarzający dzieci potrafią znieść każdą zniewagę ze strony swoich rodziców, tym bardziej, że są obciążeni spłatą kredytu, a rodzice pomagają im finansowo, a czasami opiekują się wnukami. I tak dalej.

W praktyce, Kontroler żyje w rozdźwięku, rzeczywistość bowiem rozmija się z tworzoną przez niego iluzją. I nic dziwnego – ludzie nie są tak domyślni, nie mają też takiej mocy, jak byśmy sobie tego życzyli. I w drugą stronę – nie są też tak słabi i pozbawieni jakichkolwiek możliwości. Po prostu – nie przystają do naszych wyobrażeń, nie przystają do malowanych przez nas fałszywych portretów. Złościmy się, wpadamy w rozpacz, toczymy wojny – wewnętrzne i zewnętrzne, huśtamy się na emocjach. Fakty są dla nas, Kontrolerów niekorzystne  – nie mamy władzy, nie mamy kontroli i boleśnie przekonujemy się o tym, że nasz wpływ na innych ludzi jest ograniczony.

Czy można wyjść z tego frustrującego rozdźwięku, który skutkuje naruszeniem naszego dobrostanu, a w konsekwencji prowadzi do psychosomatycznych chorób? Jest to możliwe, właściwą drogą jest jednak nie tyle tłumienie bądź pozbycie się jednej z wyżej omawianych postaw – zabicie władcy lub sługi, ale całkowite wyjście z pętli kontroli, z nieprawdziwego świata fałszywej alternatywy.

Jak to zrobić? Odkłamać się, a początkiem odkłamania się jest rentgen duszy – niezaprzeczalnie bolesne badanie, które finalnie jednak przynosi oczyszczenie, ulgę, katharsis, właściwy, realny ogląd spraw – siebie samego, naszego otoczenia, naszych aktywności i relacji. Pragniesz bezpieczeństwa? Otwórz oczy, by móc dostrzegać zagrożenia, pułapki, przeszkody, ale także możliwości i sposoby rozwiązania problemów, a także, by czasem uświadomić sobie, że rozwiązanie problemu jest poza Tobą.

Znasz powiedzenie „prawda nas wyzwoli? O jakiej prawdzie tu mowa? Tej, którą wykrzyczałaś / wykrzyczałeś drugiemu człowiekowi o nim? Próbowałaś/próbowałeś zrobić to kiedykolwiek? Z jakim rezultatem? Co to przyniosło? Nieporozumienia? Wojnę?…

Prawda, która nas wyzwala, to prawda wypowiedziana sobie o samej sobie/o sobie samym.

Czy potrafisz przyznać, że jesteś zbyt zmęczony, by sprostać takiemu czy innemu wyzwaniu, i, że tym, czego potrzebujesz najbardziej jest teraz odpoczynek? Nie? Naprawdę możesz wszystko? Twój czas jest nieograniczony, a bateria naładowana na 100 lat do przodu? Nie mówisz nigdy nie, wiesz zawsze i wszystko o wszystkim i o wszystkich? Potrafisz czytać w cudzej głowie?

Realny ogląd rzeczy jest wyzwalający i uzdrawiający. Możliwy jest wtedy, gdy potrafisz realnie zobaczyć samego siebie, wiesz, kim jesteś, jakie są Twoje możliwości i ograniczenia, jesteś w kontakcie z sobą, w szczerej, wewnętrznej relacji, i z tej pozycji możesz dostrzec drugiego człowieka takim, jakim jest. Będziesz mogła/będziesz mógł współodczuwać z nim, włączając falę życzliwości. Nie dołamiesz nadłamanej trzciny.

Tak więc Kontroler, Przebieraniec kłamie w swojej sprawie, buduje fałszywy obraz  samego siebie, zaś człowiek, który widzi siebie realnie, ma świadomość nie tylko swojej siły i mocy, ale także swojej słabości, kruchości i ulotności. Ten, kto w ramach rentgena duszy obejrzał swoje porażki, potknięcia, wysokie loty i osiągnął równowagę, jest w stanie dostrzec drugiego człowieka bez filtrów, nakładek, zniekształceń. Żyje z nim, a nie z wyobrażeniami na jego temat. Nie stosuje przemocy, co oznacza, że nie wpycha  go przez swoje oczekiwania, wydawanie rozkazów, wywieranie presji, wymuszanie wzajemności, szantaż emocjonalny, manipulacje, przekupstwo w tworzone przez siebie formy, ramy i role. 

Czy każdy format, każda rama są niewłaściwe? Nie. Moim zdaniem istnieje format obiektywnie dobry. Jest nim przestrzeń uniwersalnych, fundamentalnych wartości: życie, zdrowie, wolność i godność. Konstrukt złożony, nieredukowalny, funkcjonujący tylko wówczas, gdy spełnione są warunki spójności czasu i miejsca oraz równoczesności działania wszystkich części składowych. Jest on probierzem tego, czy jesteś na właściwej drodze, we właściwych relacjach, czy wskazanym i pożytecznym jest wsłuchanie się w głos tego czy innego kapłana, przewodnika, rzecznika takiej czy innej instytucji świeckiej czy kościelnej, czy dane działanie, podjęta decyzja służy Twojemu szczęściu, dobru, rozwojowi, czy też może zdemolować Twoje życie i Ciebie. Moje badania, przeprowadzone na grupie kilku tysięcy osób (uczestnicy terapii i zajęć profilaktyki uzależnień) jednoznacznie wskazują, że ludzi, niezależnie od narodowości, pochodzenia, koloru skóry, stanu posiadania, wiary w tego czy innego boga bądź niewiary, orientacji seksualnej itd.  łączy przestrzeń uniwersalnych wartości i wszyscy pragniemy żyć godnie, w zdrowiu i w wolności.

W kontrze do omówionego wyżej fundamentu wartości funkcjonuje w naszym świecie relatywizm. Znane Ci jest zapewne powiedzenie „wszystkie drogi prowadzą do Rzymu”. Mniejsza o Rzym – do dobrego życia nie prowadzą wszystkie drogi. Dobre życie to życie budowane na fundamencie wyżej wspomnianych wartości. Mamy możliwość sprawdzenia czy i jak to działa. Możemy tego doświadczać i dzielić się doświadczeniem z innymi, ale chociaż ten „złoty standard” jest słuszny i realnie działający, gdyby przyszło Ci do głowy, żeby wywierać presję i wbrew woli drugiego człowieka pakować go weń, to właśnie dokonujesz zamachu na ten fundament i jesteś jego demolatorem, naruszasz bowiem jedną z jego składowych części. Zabierając komuś wolność, zabierasz mu zarazem godność, a w konsekwencji zdrowie i życie.

Próbujemy funkcjonować w oparciu o zdemolowaną, niepełną konstrukcję przestrzeni wartości. Jednakże gdy wypadamy poza nią, tylko pozornie żyjemy w pełni, a nasze życie staje pustką, iluzją. Podejmujemy jakieś działania, w tej czy innej dziedzinie osiągamy sukcesy, nieosiągalny dla innych status i pozycję, gromadzimy dobra materialne, zyskujemy rozgłos, a wszystko to kosztem wolności i godności, tracąc przy tym zdrowie.

Działa to w obie strony. Wygrałaś/wygrałeś wyścig, dosięgnęłaś/dosięgnąłeś celu, przekroczyłaś/przekroczyłeś linię mety i z tego miejsca, przez ramię, spoglądasz wstecz. Ile trupów leży na drodze Twojego sukcesu? Ilu ludzi oszukałaś/oszukałeś, zabiłaś/zabiłeś złym słowem, spojrzeniem? Ile razy sprzedałaś/sprzedałeś kogoś? Ile razy nie wybaczyłaś/nie wybaczyłeś? Ile razy stłumiłaś/stłumiłeś sumienie? Ile razy złamałaś/złamałeś nadłamaną trzcinę? A może Ty sama/Ty sam,  leżysz martwa/martwy na trasie tego „dzikiego biegu” – sprzedałaś/sprzedałeś samą/samego siebie?

Nieuchronnie zmierzamy do momentu, w którym w dojmujący sposób zdajemy sobie sprawę, że żyjemy w pustce, w iluzji. Dociera do nas, że nasze szczęście jest pozorne. Moment tego psychicznego, egzystencjalnego kryzysu to szansa na dokonanie ważnego wyboru: życie czy śmierć? To pierwsze oznacza jednak zmiany. Bywa, że konieczne będzie rozebranie iluzorycznej budowli naszego życia, odkopanie fundamentu (przestrzeni wartości) i wzniesienie nowej konstrukcji. Powiedzenie – „niczego nie zmienię, taka/ taki jestem” i oczekiwanie akceptacji tego stanu rzeczy przez otoczenie jest typowym kontrolerskim zabiegiem, głosem Przebierańca. Oczywiście możemy pozostać przy starym, jesteśmy bowiem ludźmi wolnymi, nasze wybory to akty woli i mamy prawo do dokonania także wyboru rzeczy złych. W wolności możemy przehandlować naszą godność, w wolności możemy zdemolować nasze zdrowie, w wolności możemy się zabić. 

Jakich wyborów dokonywałaś/dokonywałeś do tej pory? Przed Tobą kolejne – staniesz przed nimi jeszcze dziś i każdego kolejnego dnia.

Dodaj komentarz