W trakcie jednej z ostatnich sesji na stole uczestniczka położyła temat poczucia winy, z jakim boryka się z powodu długotrwałego braku kontaktów z ojcem, który, jak się dowiedziała, zmarł kilka miesięcy temu. Co istotne, zerwanie kontaktów nastąpiło na skutek naruszenia granic, norm etycznych. Ze strony ojca nie nastąpiła refleksja, nie padło słowo „przepraszam”, porażka w roli ojca została przykryta obwinianiem. Ze strony córki nie nastąpiło uruchomienie procesu wybaczenia. Co ważne, córka nie miała wcześniej szansy zobaczyć spraw we właściwym kontekście, niezapoznana z fundamentem etycznym – tym, co obiektywnie dobre i co złe – nie była w stanie uświadomić sobie jego naruszenia.
Zerwane relacje i związane z tym tak zwane poczucie winy często zabierają ludziom spokój. Ktoś, kto nie ma ugruntowanego zwyczaju poddawania spraw, zdarzeń krytycznej ocenie i refleksji i pływa na fali emocji, będzie miał problem z uzyskaniem równowagi fizycznej i duchowej. Na fali emocji jesteśmy bowiem najczęściej ofiarą szantażu lub autoszantażu emocjonalnego. Na tej samej fali stawiamy się w centrum wydarzeń jako ci, od których wszystko zależy i na których wyłącznie spoczywa ciężar rozwiązania problemu.
Taki stan praktycznie wyklucza możliwość dostrzeżenia rzeczywistego obrazu spraw. I tu jest miejsce na spotkanie z AksjoTerapeutą – nie „szamanem” odczyniającym „uroki” w odmętach podświadomości, traum i ustawień pokoleniowych, ale drugim, racjonalnie, życzliwie myślącym człowiekiem, odnoszącym się do fundamentu wartości, oceniającym sytuację ponad emocjami, rozumnie, jeden do jednego. Dopiero na podstawie rzetelnego, logicznego nazwania rzeczy po imieniu można uporządkować obraz świata i siebie w świecie. To jest punkt wyjścia dokonania sensownych ocen i wyborów, także tych dotyczących relacji.
Po wspólnym oglądzie tej konkretnej sytuacji wnioski były następujące: ojciec uczestniczki sesji, skądinąd interesujący, ambitnie rozwijający swoją karierę, wykształcony człowiek, nie rozumiał i nie odnajdywał się w roli ojca, naruszając przestrzeń fundamentalnych wartości. W skali odchylenia od normy wychył wydawał się nie aż tak duży – „lekkie” molestowanie emocjonalno-seksualne, czynienie z córki powiernika spraw małżeńskich, szantaż emocjonalny i ekonomiczny („nie będziesz moją córką”, „wydziedziczę Cię”, „jak umrę będziesz się czuła winna”). W relatywistycznym świecie, pełnym znacznie gorszych patologii, można by to wręcz zbagatelizować, co uczestniczka i jej otoczenie, łącznie z matką, również czynili, stosując swego rodzaju „gaslighting”. Potwierdza to, że przy braku punktu odniesienia nie ma możliwości właściwej oceny sytuacji. W świecie relatywizmu widełki normy i patologii są bardzo szerokie i niemal dowolne. W świecie AksjoTerapii granice są jednak ostro zdefiniowane: dobro jest dobrem, zło jest złem i nie ma miejsca na pojęcie „mniejszego zła”.
Tymczasem, w tej konkretnej sytuacji, właściwym było wybaczenie, oddalenie się, a w związku z brakiem refleksji, „przepraszam” z drugiej strony – ograniczenie kontaktów do zera. Zaniechanie kontaktów ze strony tej uczestniczki, jest zatem rozsądnym, rozumnym wyborem, ponieważ pozostawanie w bliższym kręgu i pod wpływem kogoś, kto nie jest sprzymierzeńcem, daje mu możliwość wyprowadzania ciosów i jest niszczące. Znam jednak wiele różnych przypadków, gdy ludzie przeceniają swoje siły, i nie zachowując dystansu narażają się na ciosy, które niszczą ich zdrowie emocjonalne i fizyczne. Często czynią to w sposób handlowy – udowadniając całemu światu i sobie (powodowani lękiem przed poczuciem winy), że są „dobrymi dziećmi, dobrymi rodzicami” lub oczekując wynagrodzenia – wsparcia na codzień, zapisu w testamencie. Koszt psychiczny, duchowy, jest jednak nieprzeliczalny na pieniądze. Może się okazać, że sami, bez toksycznego „wsparcia” osiągnęlibyśmy w świecie więcej. Rzeczywistość jest bowiem taka, że w Twoim i w moim życiu nie sprawdza się dystrybuowana szeroko zasada „co Cię nie zabije, to Cię wzmocni.”
A co teraz? Teraz chodzi o dalsze życie. Do tego niezbędne jest zrozumienie, że jesteś odrębną istotą, nie kustoszem muzeum po swoim ojcu czy matce, relacja z ojcem czy matką nie nadaje Ci tożsamości, nie daje możliwości odcinania kuponów i zyskiwania zwolnień z życia i wymówek. Teraz chodzi o rozstrzygnięcie, jakie obiektywnie dobre, warte zabrania w drogę rzeczy pozostawił po sobie Twój ojciec. Szantaż emocjonalny i inne śmieci niech umrą razem z nim.
Takie podejście ma cechy dojrzałości. Większość ludzi jednak ucieka od rzeczywistego oglądu, nie bierze odpowiedzialności za własne życie i zabiera w drogę zarówno poczucie winy, jak i obwinianie. Podobnie jak ucieczki w tak zwaną chorobę, przydają się im jako wymówka i usprawiedliwienie na wypadek życiowych niepowodzeń i niespełnień.
Stoimy zatem przed wyborem: dorosnąć i wziąć odpowiedzialność za swoje sprawy czy też nie? Pamiętajmy jednak, że to uzdrowienie wynikające z właściwego oglądu spraw nie jest dane raz na zawsze. Będziemy jeszcze niejeden raz zaatakowani – w realnym życiu bądź we wspomnieniach, a nawet w snach. Możemy mieć gorsze chwile, słaby czas. Dlatego tak kluczowe jest codziennie przypominanie sobie fundamentu etycznego i gruntowanie właściwego obrazu siebie i świata.